literature

Straznicy Czasu - Special

Deviation Actions

friedek32pl's avatar
By
Published:
113 Views

Literature Text

Rozdział Specjalny
Raven

Słońce zaszło już dawno temu, gdy młodzieniec leżący pod starym dębem w parku miejskim Timesvile podniósł swoje zmęczone powieki. Rozejrzał się po okolicy, szukając tego, co go zbudziło ze snu.
I znalazł.
***
- Zostawcie nas! – krzyczała młoda kobieta. Wraz ze swoim chłopakiem była otoczona przez czwórkę mężczyzn, ubranych  na biało. Na ich piersi widniała czarna róża – symbol przynależności do Zakonu Mrocznej Róży. Chłopak dziewczyny został złapany w kleszcze przez dwóch członków, gdy pozostawała para zbliżała się do niej.
- Wedle świętego prawa zakonu, każda kobieta, nieposiadająca stanu szlacheckiego, musi być gotowa oddać się świętym sługom, by ulżyć ich żądzą – wyrecytował jeden z napastników. Drugi oblizał wargi
- No laleczko – rzekł – zdejmuj swoje manatki i do roboty
- Nie należę do tego waszego zakonu! Zostawcie mnie i mojego chłopaka w świętym spokoju! –
- Oj tam paniusiu! Nie daj się prosić! To tylko mała robótka! – Zakonnik złapał kobietę za ramiona i przewalił na ziemię
- RATUNKU! – krzyczała biedna dziewczyna.
- A krzycz sobie ile wlezie. Mnie to tylko jeszcze bardziej będzie podniecać! – napastnik bezwstydnie rozszarpał jej kurtkę wraz z podkoszulkiem i biustonoszem, odsłaniając jej całe piersi. Równie szybkim ruchem chciał ściągnąć z niej spódnicę, ale coś go powstrzymało.
Każdy to poczuł. Była to aura, a może to było przeczucie, jakiejś strasznej siły, zmierzającej w ich kierunku. Nikt nie przypuszczał, że po chwili wyjdzie z za krzaków młody chłopak, o hebanowych włosach sięgających do ramion, orzechowych oczach oraz lekko opalonej skórze. Dzięki dresowej bluzie oraz ciemnym dżinsom wtapiał się w tło ciemnego parku, co dodawało grozy aurze, która go otaczała. To właśnie od niego biła ta woń strachu i zniszczenia. To od niego czuć było przerażenie.
Jeden z zakonników postąpił na przód. Drugi cały czas przygniatał kobietę swoim ciałem.
- Twoja godność proszę – powiedział – Jak się nazywasz?
- Co wy tu robicie? – odpowiedział pytaniem chłopak. Przyglądał się uważnie reszcie zakonników, oraz przestraszonej kobiecie, której oczy wyraźnie mówiły „Uratuj nas!".
- My? Próbujemy dostać naszą zapłatę, którą Pan raczył nas obdarzyć za służbę w zakonie. Jednak te nierozumne istoty jak te tam nie rozumieją tego – wyjaśnił zakonnik – pytam po raz drugi: jak ci na imię?
- Moje imię nie jest ważne. Ważne jest to, że chcecie kogoś skrzywdzić. Pytam się was, jakim prawem? – W brązowych oczach młodzieńca można było dostrzec lekki żar, co znowu podkreśliło mroczną aurę, wydzielająca się z niego. Zakonnicy próbowali odgadnąć, skąd od takiego młodzika emanuje tak mroczna aura.
- Prawem boskim, młodzieńcze. Pan nakazał wszystkim kobietom nieszlachetnego stanu być gotowym na uspokojenie żądz swoich świętych mężów. Pan nakazał również, by się przedstawić, gdy starsi pytają o imię –
Przez dłuższą chwilę młodzieniec milczał.
- Raven – wyszeptał w końcu
- Co? –
- Mam na imię Raven –
- No to panie Raven… życzę miłej drogi do piekła – Zakonnik szybkim ruchem sięgnął po pistolet, ukryty w kieszeni marynarki i wycelował w głowę.
Chłopak powoli upadł na plecy, a z jego czoła spływała krew.
- AAAA! – krzyczała kobieta. Jedyna szansa na jej ratunek właśnie umarła.
- Teraz ten młody człowiek nie będzie nam przeszkadzał – uradowany napastnik schował giwerę i chciwym spojrzeniem popatrzył na półnagą kobietę, gdy nagle coś zaczęło krakać. Wszyscy odruchowo skierowali swój wzrok na truchło młodzika.
Ala ciała tam nie było. Nad mini zaś unosiła się ogromna czarna chmura. Dopiero po chwili wszyscy spostrzegli, że nie jest to żadna chmura.
To było wielkie stado kruków. Nikt nie odważył się ruszyć i uciekać. Każdy w przerażeniu obserwował, jak czarne ptaki oblatywały ich dookoła. Było ich tysiące. Po chwili mała część z nich zmieniła się w parę rąk, które zrzuciły zakonnika z biednej kobiety
- Co do diabła? – spytał właściciel giwery, chcąc dobyć swojej broni. Jednak prawa dłoń odmieniła się w kruki i podleciała tuż pod oczy zakonnika. Mała grupka ptaków u góry zleciała niżej, tuż przed wzrok napastnika. Część kruków zmieniła się w prawą dłoń, a te, które doleciały później, zmieniły się w twarz młodzieńca.
- Sądzę, że bez tego będzie ci trudniej celować – jego głos rozniósł się echem po okolicy.
A place jego prawej dłoni wydłubały oczy zakonnikowi. Zaraz potem kruki zaczęły zjadać żywcem resztę napastników.
Kobieta długo zastanawiała się, czemu nie uciekają. Czemu pozwalają sobie robić te okropności. I nagle zrozumiała.
To był strach.
***
Po upływie piętnastu minut z ciał napastników zostały same kości. Ich mięso było porozrzucane po okolicy.
Kruki zebrały się w całość, znowu tworząc postać młodzieńca. Podszedł on do kobiety
- Nic się nie stało? – spytał
- Nie – odpowiedziała w szoku – Dziękuję.
- Nie ma za co – nieznajomy zaczął kierować się w stronę wyjścia z parku
- Proszę zaczekać panie Raven! – krzyknęła, a chłopak się zatrzymał
- A ja ja ja jaj. Zapomniałem się przedstawić – rzekłszy to obrócił się  - Raven to imię, które podaje, gdy walczę z Zakonem.
- To jak brzmi twoje prawdziwe imię? – spytała
- Mów mi Miszon Regnard. Szukam mojego brata Kevina. Nie widziałaś go może? Nosi płaszcz strażnika oraz ma nieprzyjemny wyraz twarz.  – nagle chłopak się obrócił w stronę wschodzącego słońca – Ojć, muszę spadać. No to ciao! – I zniknął w kłębie drzew.
special! :D
© 2010 - 2024 friedek32pl
Comments1
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In
Fire-Natsu's avatar
hmmm.... no no objawił się nam prawdziwy miszon xD fajnie pomyślane z tym specjałem xD